Relacja z konferencji „MODERNIZM PO LEGNICKU”

Relacja z konferencji "MODERNIZM PO LEGNICKU"

Prawie pięć godzin trwała konferencja poświęcona legnickiemu modernizmowi w architekturze. Uczestniczyło w niej ponad sześćdziesiąt osób – mieszkańców Legnicy, wśród których znaleźli się, m. in.: grupa młodzieży szkolnej z Zespołu Szkół Budowlanych z nauczycielką Elżbietą Jurgiel oraz przedstawiciele zarządców wspólnot mieszkaniowych i Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej. Gośćmi konferencji byli: zastępca prezydenta Legnicy Jadwiga Zienkiewicz i prof. dr hab. Rafał Eysymontt z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Celem konferencji, zorganizowanej przez stowarzyszenie „Pamięć i Dialog”, było, m. in., zaprezentowanie wartości artystycznej, historycznej i naukowej zabudowy modernistycznej i wybranych dzieł modernizmu przedwojennego Legnicy, które są nie tylko starymi, a często też zaniedbanymi budynkami, ale mają rangę zabytków – historycznego świadectwa duchowej i materialnej kultury naszego miasta, sięgającej lat 20. i 30. ub. wieku. Odzwierciedlając ówczesną politykę urbanistyczno-architektoniczną, stanowią nasze dziedzictwo kulturowe wymagające systemowej ochrony, która nie może dopuszczać do ich usuwania z przestrzeni miasta, jak stało się to, np. z obiektem poczekalni z kioskiem i toaletami u zbiegu ulic Chojnowskiej i Dziennikarskiej, wyburzonym pod koniec 2006 r. Organizatorom chodziło więc przede wszystkim o uświadomienie właścicielom, inwestorom, zarządcom nieruchomości, członkom wspólnot mieszkaniowych, władzom samorządowym, legniczanom, że obiekty te należy troskliwie chronić, odbudowywać i konserwować. Tak się przecież robi w każdym kulturalnym kraju. Każde miasto o historycznej przeszłości chlubi się swymi zabytkowymi budowlami.

Warto przy tej okazji zdefiniować hasło modernizm w architekturze. To nurt przełomu XIX/XX w., będący objawem odchodzenia od historyzmu (architektura nawiązująca i naśladująca dorobek minionych stylów – gotyku, renesansu i baroku) i dążący do prostoty oraz funkcjonalności – z jednej strony, a także wprowadzający nowe elementy, jak, np. formy geometryczne – z drugiej strony.

Dr Wojciech Kondusza, prezes stowarzyszenia, na wstępie konferencji podkreślił, iż jest ona ważnym etapem projektu realizowanego od trzech lat. Przez dwa lata w cyklu spotkań, prowadzonych przez Wojciecha Morawca i Rogera Piaskowskiego, pokazywaliśmy legnickie budowle w stylach historyzujących, a od roku prezentujemy dziedzictwo architektury modernistycznej. Efektem tych działań jest wydana w tym roku książka obu autorów pt. „Druga twarz Liegnitz”. Nadeszła więc pora – mówił W. Kondusza – by dotychczasowy dorobek w tej dziedzinie podsumować. Prezes podziękował Prezydentowi Legnicy T. Krzakowskiemu za dofinansowanie konferencji oraz poinformował, że konferencji towarzyszy wystawa zdjęć modernistycznej architektury legniczanina Czesława Pietraszki, pochodzących ze zbiorów Galerii Sztuki. Zastępca prezydenta miasta J. Zienkiewicz, zabierając głos, pogratulowała organizatorom podjętej inicjatywy i wyraziła nadzieję, że te przedsięwzięcia również zmaterializują się w formie książkowej. Modernistyczne obiekty zasługują na troskę ich wszystkich właścicieli – mówiła J. Zienkiewicz, podkreślając przy tym, że prezydent miasta i jego służby troszczą się o zabytki i przywracają im dawną świetność, przypominając, że w ub. r. gmina zakończyła restaurację Akademii Rycerskiej, a aktualnie trwa remont w obiekcie Legnickiej Biblioteki Publicznej, w którym odbywa się konferencja.

Moderator spotkania R. Piaskowski, odwołując się do zdjęć Czesława Pietraszki, które autor zaprezentował w Muzeum Architektury we Wrocławiu w 2007 r., podkreślił, iż Cz. Pietraszko zainicjował tym wydarzeniem zainteresowanie się badaczy architekturą legnickiego modernizmu. Dotychczas miasta śląskie, poza Wrocławiem, były bowiem pomijane i niedostrzegane w tym aspekcie. Dzięki wspomnianej wystawie,prezentowanemu wówczas pokazowi zdjęć towarzyszyła książka autorstwa dr Beate Störtkuhl „Modernizm w Legnicy”. Nawiązując do tematyki konferencji „Modernizm po legnicku”, R. Piaskowski stwierdził, że specjalnego stylu w Legnicy nie było i przywołał tu znaną zasadę obowiązującą w modernizmie – „Mniej – znaczy więcej”,  którą głosił i praktycznie w swej działalności stosował niemiecki architekt Ludwik Mies van der Rohe (1886 – 1969). Główny mówca dzisiejszego spotkania – mówił dalej R. Piaskowski – prof. R. Eysymontt jest mocno zbliżony z Legnicą poprzez, m. in., prace naukowe związane ze średniowieczną historią miasta. Jest autorem artykułów w „Monografii Legnicy”oraz „Atlasu historycznego Legnicy”.

Prof. R. Eysymontt – na wstępie wypowiedzi – podkreślił, że jest wzruszony miejscem, w którym się znajdujemy, ponieważ przez wiele lat prowadził kwerendy w legnickim Archiwum Państwowym (mieściło się do 2001 r. na parterze w obiekcie Legnickiej Biblioteki Publicznej). Niestety, niewiele zachowało się archiwaliów na temat architektury modernistycznej w Liegnitz. Większość informacji można natomiast znaleźć w niemieckiej prasie. Na początku (wykładowi towarzyszyła prezentacja slajdów – w załączeniu niniejszej relacji), prof. R. Eysymontt mówił o rozwoju urbanistycznym miasta. Po I wojnie światowej nastąpił w Legnicy szybki wzrost obszaru administracyjnego. Wskazał na trzy okresy przekształceń: 1920 r. – obszar miasta wynosił 1956 ha, w 1922 r. – 2070 ha (po włączeniu obszaru lotniska między obecną ul. Nowodworską a torami kolejowymi na południowy wschód od centrum), a w 1927 r. przybyło kolejnych kilkaset hektarów. Ówczesna sytuacja polityczna spowodowała potrzebę budowy nowych mieszkań, z powodu konieczności przyjęcia uchodźców z prowincji Wielkopolskiej. Równocześnie Legnica zaczęła być pokrywana planami przestrzennymi. Mamy do czynienia z planami zrealizowanymi, jak i futurystycznymi – kontynuował profesor. Budownictwem mieszkaniowym zajmowało się Towarzystwo Budowlane, łączące ideę spółdzielczości z ideą kredytów udzielanych przez komunalne banki. Towarzystwo Budowlane budowało tanie mieszkania – budynki jednorodzinne i kilkurodzinne. Jako przykład autor referatu podał budynki przy ul. Kasprowicza i Asnyka, pochodzące z lat 1924 – 1925. Były to budynki pojedyncze lub szeregowe. W ramach tej akcji Towarzystwo Budowlane wybudowało: w 1922 r. – 31 mieszkań; 1923 r. – 70; 1924 r. – 120; 1925 r. – 210; 1926 r. – 220. Ogółem wybudowano wtedy 930 mieszkań. Inwestycje w Legnicy nie były największe w porównaniu z innymi śląskimi miastami, gdyż nowe mieszkanie w tym systemie otrzymała 1/79 mieszkańców Legnicy, a w Opolu – 1/23, w Wałbrzychu – 1/35.

Lata dwudzieste to czas Republiki Weimarskiej, to wspaniały czas dla sztuki urbanistycznej – kontynuował R. Eysymontt. Tworzy się w Legnicy środowisko architektoniczne. Towarzystwo Schlesische Heimstädte (spółka budowy osiedli finansowanych ze środków państwowych) z siedzibą we Wrocławiu, którą do 1925 r. kierował Ernst May, późniejszy główny architekt Frankfurtu, miało swoją pracownię w Legnicy od 1924 r. Głównym zaś architektem miasta był wówczas Paul Oehlemann – miejski radca budowlany w latach 1901 – 1934.

Budowa osiedli mieszkaniowych rozpoczęła się tuż po zakończeniu I wojny światowej. W 1919 r. powstało w Legnicy towarzystwo Gartenstadt Liegnitz, którego zadaniem była budowa osiedli domów jednorodzinnych. We Wrocławiu takie towarzystwo powstało jeszcze przed wojną w 1909 r., a które wybudowało, np. osiedle na Karłowicach.Była to typowa architektura heimatowa, dająca użytkownikom mieszkań poczucie bezpieczeństwa. Na planach miasta Legnicy z lat 20. obszar, gdzie powstały osiedla nazwano „Ogrodowym przedmieściem”. Część szeregowa tej zabudowy zachowała się na ul. Cisowej, ul. Grabskiego (ok. 1920 r.), u zbiegu ulic Marynarskiej i Artyleryjskiej z l. 1925 – 26 z wyższymi już kondygnacjami.

Prof. R. Eysymontt, prezentując zdjęcia osiedli z lat 20., podkreślił zarazem, że Legnica jest zachwycająca, była i jest niezwykła. Jak się wyraził – tj. „pomnik tego, co się działo w architekturze po 1919 r.”. Profesor zwrócił uwagę na cechy charakterystyczne ówczesnych założeń architektonicznych. A były to, m. in.:

  • bryły przybierające formy geometryczne – geometryzacja pionowa: budynek dworca kolejowego z lat 1922 – 1929 w stylu art déco z wąskimi pionowymi oknami, uproszczonymi wolutowymi szczytami;
  • z estetyką art déco spotykamy się w Legnicy wielokrotnie. Są to, np. wille w stylu neoklasycyzmu: Gubischa z 1925 r. przy ul. Poselskiej, wg projektów architektów: Roberta Heidera i Roberta Gűnthera – obecnie siedziba Caritas; Teicherta z 1927 r. – obecnie restauracja przy ul. Okrzei, b. Dom Prijoma;
  • styl art déco „na poziomo” – budynek przy ul. Asnyka 3 – w stylu klasycyzmu;
  • modernizm historyczny reprezentuje, np. osiedle domów mieszkalnych, zw. urzędniczym, wybudowane w l. 1927 – 1928 przy ul. Działkowej. Charakterystyczne dla tego założenia są, m. in., trójkątne formy szczytów i kalenic, okrągłe wykusze (nawiązujące formą do domu „Pod przepiórczym koszem”), trójkątne okna dachowe. To legnickie osiedle mówca porównał z Wałbrzychem Nowe Miasto;
  • nurty ekspresjonizmu „na poziomo” pojawiły się już w 1925 r. Jako przykład referujący podał obiekt przy ul Gliwickiej z 1928 r. – kubistyczna bryła ze szczytem wzbogaconym elementami wykonanymi w rustykalnej, jakby połamanej cegle;
  • styl „na trójkątnie” reprezentuje obiekt przy ul. Kazimierza Wielkiego z 1930 r.;
  • gotycyzujące formy ekspresjonizmu widoczne w obiekcie b. aresztu przy ul. Daszyńskiego, wzniesionego w latach 1929 – 1930, wg projektu P. Oehlemanna oraz tego samego autora obiekt szkoły przy ul. Rycerskiej 13 [analogie z tymi obiektami legnickimi – obiekt wrocławskiego Prezydium Policji R. Fernholza z l. 1925 – 1927, Chilehaus w Hamburgu z l. 1922 – 1924].

Momentem przełomowym w przemianach architektury miasta – kontynuował dalej R. Eysymontt – było zorganizowanie w Legnicy wystawy o zasięgu krajowym – Ogólnoniemieckie Targi Ogrodnictwa i Rzemiosła GUGALI (otwarcie 25 VI 1926 r.). Zagospodarowano wówczas duże tereny na południe od parku miejskiego między Kaczawą a obecną ul. A. Mickiewicza. Niestety budowle wystawowe miały charakter tymczasowy i nie zachowały się.

Jednym ze skutków tej wystawy jest budynek z półokrągłym wykuszem, reprezentujący,jak go określił profesor, styl „okrętowy” – u zbiegu ulic Chojnowskiej i Dziennikarskiej z ok. 1927 r. Pewną analogię znalazł tu profesor z obiektem w Stuttgarcie z 1927 r. W stylu „okrętowym” jest także budynek przy ul. Złotoryjskiej z ok. 1930 r., który mówca porównał z budynkami w Gdyni pochodzącymi z 1936 r. oraz z Kownem, jak również budynek przy ul. Zielonej 9 z 1930 r. (analogia z Wrocławiem – obiekt z 1927 r.).

Skutkiem wystawy GUGALI była też poczekalnia z kioskiem i toaleta na rogu ulic: Chojnowskiej i Dziennikarskiej (wyburzona).

Pod koniec lat 20-tych zaczyna się rozwijać budownictwo osiedlowe. Tu na uwagę zasługuje osiedle założone w 1929 r. w południowo-wschodniej części miasta – w okolicy obecnej al. Rzeczypospolitej, E. Kwiatkowskiego, Bielańskiej i S. Staszica. Było to tzw. osiedle „Neuland” – w zabudowie wielorodzinnej, trzykondygnacyjnej z 260 mieszkaniami – wg projektu wrocławskiego architekta Hugo Leipzigera. Budynki te po raz pierwszy w Legnicy pokryto płaskimi dachami. Powstałe założenie łączyło w pewien sposób – mówił R. Eysymontt – ideę dawnego miasta-ogrodu z nowoczesnymi tendencjami stylu „międzynarodowego”, z kubicznymi bryłami. Na Śląsku jego analogią może być, np. osiedle w Namysłowie z l.1927 – 1928 również wg projektu Leipzigera.Leipziger i Albrecht Jäger budowali podobne osiedla w Gliwicach i w Zabrzu. Takie awangardowe kubiczne budowle można porównać do realizacji stylu międzynarodowego w Poznaniu, Katowicach, we Wrocławiu – Książe Małe, a także w faszystowskim mieście Carbonii na Sardynii – mówił pan profesor.

Do tego typu architektury, łączącej jednocześnie okrągłe bulaje stylu „okrętowego”, należy w Legnicy budynek przy ul. Chojnowskiej 127. Styl „międzynarodowy” reprezentuje budynek przy al. Rzeczypospolitej z 1929 r., wg projektu Leipzigera. Autor referatu wskazał tu na analogię z budynkami w Wałbrzychu z 1930 r.

W 1933 r. w Niemczech skończył się modernizm, ale w Europie był w rozkwicie. Świadczą o tym takie miasta, jak Bukareszt czy Zagrzeb., ale i polskie Katowice, Poznań, czy Gdynia.

Profesor zakończył swoje wystąpienie stwierdzeniem, że Legnica jest miastem interesującym pod względem architektonicznym. Widać tu zachodzące procesy historyczne. W związku z tym miasto powinno zadbać o te indywidualne, zachowane jeszcze do dziś projekty modernistyczne.

W poniżej zdjęcia obiektów prezentowane podczas wystąpienie prof. r. Eysymontta w formie prezentacji:

W nawiązaniu do konkluzji pana profesora, kolejny prelegent Wojciech Morawiec wyraził pogląd, że gdyby udało się odrestaurować te wszystkie obiekty, Legnica mogłaby się stać żywym muzeum architektury modernistycznej, a tym samym stać się turystyczną atrakcją. W. Morawiec, mieszkający notabene w modernistycznym budynku, omówił budownictwo mieszkaniowe w Liegnitz na tle rozwoju przestrzennego miasta. Na wstępie zaprezentował rozwój przestrzenny Legnicy od 1775 r. po I wojnę światową. W swej wypowiedzi podkreślił, iż zakończenie I wojny sprzyjało – zgodnie z potrzebami – rozwojowi budownictwa mieszkaniowego. Do sztandarowych miejsc modernizmu mówca zaliczył osiedla, które powstały na Wielkich Piekarach, osiedlu Ptasim i osiedlu Bielany.

Budową mieszkań zajmowały się różne Towarzystwa Budownictwa Mieszkaniowego. Na ulicach: Różanej, Kruczej, Łabędziej powstały domy jednorodzinne i dwurodzinne jednokondygnacyjne z częściowo rozbudowanym poddaszem, z dachem dwuspadowym oraz dużymi ogrodami użytkowymi. Osiedle to ma charakter troszkę wiejski, ale zarazem i sielski. Zdaniem W. Morawca są to sztandarowe miejsca modernizmu w Legnicy. Drugim większym osiedlem ogrodem jest teren między ulicami Kasztanową i Brzozową. Przy ul. Cisowej zachowały się najstarsze skupiska budynków. I co jest charakterystyczne dla tego osiedla? Otóż osiedle to miało już charakter miejskiej zabudowy, z wolnostojącymi domami jednorodzinnymi i szeregowymi. Na ul. Cisowej – jak się wyraził prelegent – mamy totalny minimalizm, gdyż ściany frontowe oszczędnie podkreślono profilami gzymsów na piętrach. Skromny motyw ozdobny stanowią łuki koszowe wieńczące drzwi wejściowe i wąskie okno klatki schodowej.

W latach 1924 – 1925 powstało wzdłuż ulicy Wrocławskiej 160 – 165 osiem czterokondygnacyjnych domów czynszowych bez ograniczających oficyn. Ozdobą tych budynków – rozdzielonych za pomocą gzymsów i barwnych obramowań okien, są szczyty, w uproszczonych formach renesansowych, nawiązujących do kamienic Starego Miasta.

Z kolei budowa osiedla przy ul. E. Kwiatkowskiego została zakończona w 1927 r. Podstawę założenia tworzą dwa wydłużone – dwukondygnacyjne bloki mieszkalne – z trzykondygnacyjnymi, wysuniętymi do ulicy.

Na uwagę zasługuje również zespół domów wielorodzinnych na os. Bielany – ulice: Kasprowicza, Słoneczna, Góralska oraz na al. Rzeczypospolitej. Poza omówionymi osiedlami, w mieście powstawały pojedyncze obiekty mieszkalne, jak, np.: przy ul. Kazimierza Wielkiego 9, róg Chojnowskiej i Dziennikarskiej, ul. Działkowej 12 – 20, ul. Cmentarnej, Batorego, Chojnowskiej, Fredry, Głowackiego.

Prelekcji towarzyszyła prezentacja zdjęć.

Roger Piaskowski mówił zaś o architekcie Hugo Leipzigerze i jego legnickich realizacjach. Architekt ten, mający przydomek „Pirls” – jak się wyraził mówca – ma bardzo ciekawą biografię. Urodził się 8 XII 1902 r. we Wrocławiu. Był synem żydowskiego dekoratora wnętrz. Po ukończeniu gimnazjum w Królewskiej Akademii Sztuki i Przemysłu we Wrocławiu, studiował historię sztuki i ekonomię na Uniwersytecie w Hamburgu. Od 1927 r. był członkiem Stowarzyszenia Niemieckich Architektów. Od 1928 do 1933 r. pracował we Wrocławiu  jako główny architekt projektu mieszkaniowego rządu wraz z Gerhardem Schönbornem. Po 1933 r. musiał wyemigrować ze Śląska i Niemieckiej Rzeszy, robiąc światową karierę. Najpierw trafił w 1934 r. do Australii, gdzie zaprojektował szpital w Melbourne, a w 1939 r. pawilon Australii na EXPO w Nowym Jorku. Od 1939 r. do 1974 r. był wykładowcą na Wydziale Architektury na Uniwersytecie Teksaskim w Austin.

  1. Leipziger zaprojektował w Legnicy osiedle Neuland, obejmujące ulice: Bielańską, Staszica i al. Rzeczypospolitej. Osiedle to było wówczas położone na obrzeżach miasta i pochodzi z lat 1929 – 1930. Jest to pierwsze w Legnicy osiedle z płaskimi dachami. Ich cechą charakterystyczną są też pionowe ciągi luksferów, doświetlających klatki schodowe. Fronty budynków są aczkolwiek skromne, ale nieco urozmaicone. Obok wspomnianych luksferów, niektóre mieszkania mają balkony – o formach prostokątnych lub krętych (półokrągłych). Niektóre fasady są z klinkieru.
  2. Leipziger wraz z Albertem Jägerem projektowali domy mieszkalne we Wrocławiu, np. szeregowa ciągła zabudowa na Biskupinie, a także na Górnym Śląsku (Racibórz, Zabrze, Namysłów).

Następnie R. Piaskowski skupił uwagę zebranych na zespół budynków przy ul. Działkowej 12 – 14, 18 -20  wg projektu Konrada Beichta, pochodzący z lat 1927 – 1928, a w szczególności na elementy dekoracyjne – detale na jednym z budynków. Jak autor nazwał – jest to dom „Pod klęczącymi nimfami” – dzieło Wilhelma Lehmbrucka. Być może są to klęczące nimfy lub tancerki, kapłanki – zastanawiał się mówca. Obok nich są też inne elementy dekoracyjne, jak dekoracje malarskie – może są to murale, na jednej z kamienic jest wykusz. Zastosowano tu koncepcję orientalnej dekoracji i gotyckiej architektury, znajdującej się w bardzo złym stanie technicznym. To malownicze dzieło sztuki i ten teren zabudowy „ojczyźnianej” (mieszkanie tanie, bezpieczne, nawiązujące do gotyckich domów mieszczańskich) zasługuje na wpis do rejestru zabytków – skonkludował na zakończenie Roger Piaskowski.

Wykładowi towarzyszyła prezentacja zdjęć.

Obok części historycznej, podczas konferencji zaprezentowano zagadnienia współczesne z zakresu obowiązującego prawa. I tak – Jadwiga Łopusiewicz, dyrektor Wydziału Gospodarki Przestrzennej, Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta zapoznała gremium z potrzebami ochrony krajobrazu miasta w kontekście „ustawy krajobrazowej” (w załączeniu), a Maria Tyzenhaus – Miejski Konserwator Zabytków przedstawiła problemy ochrony zabytków architektury w świetle aktualnych przepisów. Mówiła też o gminnej ewidencji zabytków Legnicy i opracowanych studiach historyczno-urbanistycznych. Natomiast Zbigniew Fudali, prezes Centrum Nieruchomości DOMENA, zarządzający ok. 300 wspólnotami mieszkaniowymi w Legnicy, podzielił się uwagami na temat problemów, z którymi spotykają się na co dzień zarządcy nieruchomości przy remontach budynków mieszkalnych. Jak podkreślił w swej wypowiedzi Z. Fudali, ok. 100 obiektów znajduje się w gminnym rejestrze zabytków. Ich stan techniczny w większości jest bardzo zły, ale są już pierwsze jaskółki pewnej poprawy – mówił. Jako przykład podał dom „Pod przepiórczym koszem” z udziałem własnościowym gminy. Do zakończenia prac brakuje jednak jeszcze ok. 150 tys. zł.

Na postawione pytanie – co dziś zarządca nieruchomości może? – mówca odpowiadał: po pierwsze – kształtować świadomość historyczną mieszkańców; po drugie – sfera ekonomiczno – finansowa, która niejednokrotnie jest główną barierą przyzwoitego i zgodnego z założeniami architektoniczno-budowlanymi przeprowadzenia restauracji danego obiektu. Prawie we wszystkich wspólnotach mieszkaniowych funkcjonują fundusze remontowe, ale są one zbyt małe, by podejmować kosztowne remonty. Fundusze te są też zabezpieczeniem do zaciągania kredytów mieszkaniowych na bardzo korzystnych warunkach (4,2 – 4,6 %). ¼ wspólnot ma już zaciągnięte kredyty. Aktualnie otworzyła się jeszcze jedna linia finansowania, mianowicie są to środki unijne. W naszym mieście mamy już przykład wspólnot mieszkaniowych, których zarządcą jest CONCORDIA, otrzymującej z Unii Europejskiej ok. 3,5 mln zł. W dalszej części wypowiedzi Z. Fudali zauważył, iż w ostatnim okresie coraz częściej występuje brak potencjału wykonawczego i nastąpił wzrost stawek budowlanych, co nie jest sprzyjające planowanym remontom. Na zakończenie mówca – w imieniu zarządców wspólnot – wyraził wolę i chęć współpracy ze służbami prezydenta Legnicy, ale jednocześnie zaapelował o większe zaangażowanie Urzędu Miasta w zakresie podnoszenia świadomości historycznej mieszkańców, jak też większego wsparcia finansowego wspólnot mieszkaniowych. Kończąc swoje wystąpienie, Z. Fudali przedstawił przykłady kilku obiektów, charakteryzując ich aktualną sytuację:

  • ul. Wrocławska 160 – 166 – jest to przykład, kiedy po wichurze w 2009 r. przy udziale środków towarzystw ubezpieczeniowych wykonano remonty kapitalne dachów (cztery wspólnoty), natomiast obecnie zarówno zarządcy, jak i wspólnoty mieszkaniowe nie mogą się porozumieć co do zasad wykonania elewacji;
  • róg ul. Chojnowskiej i ul. Dziennikarskiej – klasyczny budynek mieszkalny okresu modernizmu w złym stanie technicznym, szczególnie jego elewacja – jej remont kosztowałby ok. 900 tys. zł, ale trzy wspólnoty funkcjonujące w tym budynku mają problemy z porozumieniem się;
  • ul. Chojnowska 127 – to jest przykład dużego zaangażowania ludzi, jak i środków finansowych przeznaczonych na restaurację budynku;
  • ul. Wrocławska 229 – 235 – budynek ten jest przykładem pozytywnej współpracy pomiędzy służbami konserwatorskimi a właścicielami. W 2018 r. będzie przeprowadzony remont budynku: elewacji wraz z dociepleniem, dachu i klatek schodowych (jego koszt to kwota 640 tys. zł) z udziałem dotacji Banku Gospodarstwa Krajowego;
  • ul. Kazimierza Wielkiego 9 – przy tym budynku zachowały się resztki kutego ogrodzenia z lat 30. poprzedniego stulecia, który należałoby odtworzyć – brak pieniędzy.

Podczas dyskusji zabierający głos zwracali uwagę, m. in. na ohydne, upstrzone elewacje budynków rozmaitymi reklamami. Ta kwestia wymaga uporządkowania w mieście, np. na Nowym Świecie. Nauczycielka E. Jurgiel z Zespołu Szkół Budowlanych zwróciła się z prośbą o pomoc w spopularyzowaniu idei szkoły w zakresie kształcenia uczniów w zawodzie technik renowacji obiektów architektonicznych, ponieważ od kilku lat próbuje się zrobić nabór na ten kierunek, ale bezskutecznie, tymczasem jak widać potrzeby są ogromne. Zwróciła się więc do władz miasta, do władz oświatowych, a także wszystkich zainteresowanych w tej dziedzinie do skuteczniejszego wsparcia i pomocy. Zdaniem innych mówców uznano za stosowne, by wystąpić o uruchomienie procedury wpisania do rejestru zabytków kamienicy przy ul. Działkowej 12 – 20. Wypowiadający się zwracali też szczególną uwagę na podjęcie działań ze strony Urzędu Miasta w zakresie kształcenia i uświadamiania mieszkańców, od najmłodszych lat, w jakich obiektach mieszkają, które obiekty mają wartość historyczną, zabytkową, bowiem już wiele cennych obiektów zostało unicestwionych w naszym mieście. Często odbywa się to na skutek ludzkiej niewiedzy.

W. Morawiec, zamykając konferencję, podkreślił, iż warto i trzeba mówić o legnickiej historycznej architekturze, o dobrych i złych przykładach. Czyż trzeba kogokolwiek przekonywać do tego, że te perły legnickiej architektury ożywiają miejską panoramę i dodają miastu urody? – pytał retorycznie. Zadbajmy więc o troskliwą ich ochronę i właściwą konserwację oraz przyczyniajmy się do tego, by mieszkańcy mieli pełną świadomość tego, w jakich obiektach mieszkają. My zaś, jako stowarzyszenie będziemy kontynuować naszą działalność popularyzatorską w tej dziedzinie – zakończył W. Morawiec.

Opr. Maria Kubasik

Legnica, 29 września 2017 roku

MATERIAŁY DODATKOWE:

Potrzeby ochrony krajobrazu miasta:

Chaos reklamowy:

Mała architektura Legnicy: